Komentarze: 0
Cześć,
Czas na rozmowy o kredytach, a raczej lichwie jaką prowadzą banki.
Na dzisiaj mamy kredyt na np. 14%, niska rata i wogole brać i się nie martwić, a do niego milion gwiazdek i okazuje się że w ciągu roku z pożyczonego tysiąca spłacamy dwa i pół...
Trzeba to zmienić. Nie mówię żeby banki nie zarabiały, bo muszą, ale niech to będzie 10% i nie jakieś RRSO i czy inne ściemy. Mamy kredyt na 10% tzn że jak pożyczymy 1000 zł to oddajemy 1100 zł. Żadnych prowizji, żadnych ściem. Jak będziemy płacić raty przez pół roku to spłacimy 660zl i okaże się że damy radę wpłacić te pozostałe 400 to już pozostałych odsetek nie płacimy i sprawa prosta.
I nie że jakaś inflacja, sraty taty. Umowa na jakiś procent, nie więcej niż 10%, niech sobie banki robią konkurencje. Jakie korzyści? Ludzi będzie stać na kredyt, ludzi będzie stać na spłatę i ludzie będą spłacać. Banki szybciej zarobią, bo więcej ludzi kredyt weźmie. Ludzi będzie stać na kredyt na mieszkanie, bo wyobraźcie sobie kredyt na 400 tys. A spłacasz 440 tys.? Obecnie to bajka by była. Banki mogłyby iść na rękę i jeśli ktoś weźmie raty malejące, (tzn. że oprocentowanie na początku się więcej spłaca, a później kapitał) to niższy procent, a jak równe to max 10%. No chyba uczciwe podejście.
Lokaty, też stałe oprocentowanie, nie mniej niż 5%. Dlaczego? Jak bank zarabia na pożyczkach to podzieli się z ludźmi, ludzie wpłaca na lokatę to bank ma co pożyczyć. To proste.
Wiem, podniosą się głosy że inflacja, a inflacja to przez naprawę obecnego systemu sama spadnie, bo nie mnoży się sztucznie pieniędzy, tylko pożycza to co ludzie mają.
Czy coś jeszcze? Nie wiem, czekam i na wasze pomysły i na kolejne sprawy do naprawy.
W kolejnym wpisie zajmę się chyba urzędnikami, chyba nie będą z niego zadowoleni ;)
Pozdrawiam,
Adam